U love me

czwartek, 29 maja 2014

:D:D:D

Dzień na wariackich papierach, ale cel osiągnięty. STOP
W piątek za tydzień odbieram klucze do nowego domu :D:D:D STOP
Dziękuję za wszystkie kciuki!!! Pomogły!!!! STOP
Więcej nie pieszę boI się ze szczęścia literki plączą!!! STOP

środa, 28 maja 2014

Muszę, bo się uduszę...

Dzisiaj nie będzie nic z krzyżyków, ale nie dlatego, że nie mam Wam nic do pokazania. Po prostu muszę się z Wami podzielić kilkoma nowinami :)
Po pierwsze nasze domowe stadko powiększyło się o 11 nowych lokatorów. Oto oni... Tom i Jerry, Miki i Donald (głowy nie dam że oni to oni a nie one), piękna Princess i drużyna RR składająca się z 6 osobników, który odróżnić się nie da :)
 Niestety bardzo trudno jest zrobić im ostre zdjęcia...
 Jak widać Tom ma parcie na szkło :)
Mam tylko nadzieję, że mi tylko czynszu nie podwyższą ;)
Druga nowina to taka, że od wczoraj możecie na mnie wołać "Królowa szos" ;) a bardziej dokładnie to "Królowa 5km odcinka szosy" :) Oto moja czerwona strzała... Moje pierwsze kółka (tych z wózków dziecięcych nie liczę)....
która przez okres wakacyjny będzie mnie transportować do miejsca docelowego oddalonego własnie 5km od mojego domu. Muszę Wam się w tym miejscu przyznać, że ja mieszczuch nad mieszczuchy, wychowany wśród blokowisk Warszawy nie jeździłam na rowerze po ulicy. Parki, ścieżki rowerowe to było moje miejsce. Oczywiście te jazdy odbywały się x lat temu. ;) A teraz nie dość, że poruszam się po ulicach, to jeszcze mam przerzutki i hamulec w kierownicy a nie w pedałach (tak, tak, ja z tych co na składakach wyhodowana) !!! Jazda próbna miała miejsce wczoraj, pierwsze 10km za mną i to w rekordowym czasie 24 min w jedną stronę!!! Po tych wakacjach zgłaszam się do Tour de France!!!
A teraz nowina numer trzy. Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia i dwa kółka to dla mnie za mało, więc...
dążę do tego żeby mieć cztery :) Na razie sie uczę teorii, ale moim celem jest posiadać pojazd zwany samochodem do września...
Czwarta nowina jest przykładem, że czasem wart poczekać... Pewnego dnia z wystawy sklepowej spojrzała na mnie ramka. Cudo. Od razu wiedziałam co bym w nią wyhaftowała. Weszłam, więc i wyszłam, bo jak usłyszałam cenę 12€ to zachwyt mi zmalał. A wczoraj poszłam sprawdzać lokalny sklep jak tam z ramkami, bo potrzebuję na prezenty dla Pań nauczycielek i.... wyszłam z moją upatrzoną ramką za 5€...
7€ w kieszeni i moja rameczka...
Domyślacie się co w niej będzie????
No i nowina numer pięć. Największa z największych.
Od jakiegoś czasu dom który wynajmuję jest na sprzedaż. Świadomość, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że będę musiała się wyprowadzić z dnia nadzień była strasznie depresyjna, tym bardziej, że nie ma w okolicy domów na wynajem :( Siwe włosy na głowie pokazywały się jeden za drugim. I dzisiaj stał się cud. Dom na przeciwko jest do wynajęcia. Jutro idę go oglądać. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to będę w niebowzięta :)
I tu wielka prośba do Was. Trzymajcie kciuki... za dwa kółka, za cztery kółka i za cztery ściany!!!
A na koniec kilka odsłon Tośka...
Tosio na tle obecnego domu...
 Tosio z mojej perspektywy...
 Tosio robiący "cheese"...
 i Tosio zaraz po drzemce z poduszką, którą ciągnie wszędzie ze sobą...
i Tosio w wersji love...
PS. Mam nadzieję że Was nie zanudziłam ale musiałam się wygadać :)




wtorek, 27 maja 2014

Candy - wyniki

Skoro dzisiaj 27 maja(u mnie jeszcze orzez 5 minut ;)) to czas ogłosić wyniki mojego "Candy z okazji trzysetnego posta", ale zanim podziele się z Wami informacją kto, co i jak kilka słów przemyśleń :P
Jedynym warunkiem jaki Wam postawiłam była odpowiedź na pytanie: Co Was do mnie sprowadza? i nie chodziło mi tutaj aby czytać ochy i achy nad moją osobą, tylko czysta babska ciekawość i chęć pisania i pokazywania tego co Was interesuje. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie 48 odpowiedzi (tyle osób się zapisało). Odpowiedzi były różne: jedne z Was przyszły tu dla konkretnego haftu, inne szukają u mnie inspiracji (!!!- to jest bardzo budujące). Są wśród Was takie, które lubią moje karteczki, które dla mnie są tylko odskocznią od igły i nitki i w porównaniu do cudów na innych blogach wypadają bardzo "simple". Trafił mi się nawet wierszyk :) - paula pearls - dziękuję !!! A niektóre z Was otwarcie sie przyznały że przyszły tu przez przypadek skuszone nagrodami -  mam cichą nadzieję, że chociaż część z Was zostanie tu na dłużej :)
Ale największym zaskoczeniem, a jednocześnie pochwałą, były komentarze w których pisałyście, że przychodzicie tutaj, bo lubie mnie czytać!!! A już tłumaczę dlaczego. Otóż Katarzyna G moje Drogie to umysł ścisły. Cyferki, cyferki  jeszcze raz cyferki. Język polski w moim wykonaniu to były z jednej strony piątki i szóstki z ortografii i interpunkcji a z drugiej trójki czy ledwo co czwórki z wypracowań. Połykam (a właściwie połykałam, bo pojawiły się krzyżyki) książki w zastraszającym tempie, ale żeby napisać coś od siebie, swoimi słowami to już była porażka.
Zaczęłam pisać bloga dla siebie (taka jest prawda). Chciałam mieć coś w rodzaju pamiętnika swoich hafciarskich poczynań. Gdyby ktoś mi dwa lata (prawie) temu powiedział że w 2014 nadal będę go pisać to bym przyjęła jego słowa z przymrużeniem oka. Nawet sobie nie wyobrażacie ile razy zaczynałam pisać pamietnik... Każdy z nich kończył sie po kilku dniach systematycznych wpisów. A tu proszę trzysta już stuknęło i będzie stukać więcej bo nie wyobrażam sobie nie dzielić się z Wami moimi pracami, przemyśleniami czy sukcesami dnia codziennego. Każdy komentarz czytam dokładnie, na większość odpowiadam (te co tej odpowiedzi potrzebują). Wasze komentarze są dla mnie motorem do działania. DZIĘKUJĘ <3
No to się uzewnętrzniłam ;) Macie już dość ? :P No to teraz chwila na którą czekacie. Losowanie.
W celu przygotowania spisałam Wasze nicki w kolejności w jakiej pokazywały się pod postem o candy i każdy z nich dostał swój numerek...
Następnie, korzystając z jednego z wielu internetowych generatorów liczb, została wylosowana osoba z numerem.... 7
czyli mój mały art świat!!!
A za to, że jesteście jakie jesteście postanowiłam wylosować jeszcze jedną osóbkę do której poleci nagroda pocieszenia, a jest nią numer.... 43
czyli - Monika Blezień!!!
Dziewczynki proszę o adresy na email: fajnakasia79@gmail.com oraz o cierpliwość w oczekiwaniu :)
Co do reszty - bardzo Wam dziękuję za udział w zabawie. Jakbym mogła to nagroda poleciała by do każdej z Was, dlatego też bądźcie czujne, bo już mi w głowie świtają inne zabawy (w końcu niedługo ja i blog będziemy obchodzić urodziny ;))
***
Dziękuję za słowa uznania nad moim wstążeczkowym szaleństwem, które na razie zostało ogarnięte, ale do czasu.....;)





piątek, 23 maja 2014

Poszalałam troszku :)

Majowe wyzwanie w zabawie Diana Inspiruje brzmi: kolory. Praca może być w dowolnej technice ale musi byc kolorowa. - Jak tylko przeczytałam to na blogu u Diany pomyślałam tylko jedno... Poległam. Nie należę do osób "kolorowych". Nawet w hafcie wybieram opcję bardziej stonowaną niż wybuchową. I wtedy Marii z bloga Mój mały art świat wyskoczyła z etui na szydełka z pięknym w swej prostocie haftem wstążeczkowym. Od dawna jestem nim zafascynowana. Tylko zawsze jakoś czasu brak ;) Dlatego postanowiłam połączyć inspirację Diany i Marii w jedno.... Tylko sobie nie myślcie że uszyłam etui ;) - aż tak mnie nie zainspirowało ;)
Moi znajomi wiedzą że jestem chomik. Jeśli mają coś czego chcą się pozbyć to najpierw przynoszą to do mnie, a ja ewentualnie po przeprowadzeniu segregacji, zostawiam sobie albo oddaję dalej. I tym sposobem jakiś czas temu stałam się posiadaczką dwóch poduszek...
Wybaczcie ale zdjęcia nie oddają zupełnie koloru poszewek. Nie mam pojęcia co to za materiał - nie znam się ;) Mogę tylko powiedzieć, że się błyszczy, jest pomarszczony, a kolor jest zmienny - od ciemnego bordo do czerni.
Postanowiłam, więc je trochę upiększyć. Wyjełam resztki wstążek i zaczęłam szaleć...
 .... i szalałam...
 ...i szalałam...
 ... aż mi wstążek zabrakło...
... i w tym szaleńczym amoku powstało kolorowe majowe serce...
Uwierzcie mi że na tamborku wydawało mi się że będzie większe :) Dobrze że to haft wstążeczkowy to moje serce może rosnąć wszerz i wzdłuż w każdym momencie, co zamierzam uczynić jak tylko moje zapasy wstążeczkowe się powiększą. No i przecież druga poduszka nie może być "goła" ;)
Ale teraz czas się zabrać za hafciki dla nauczycielek... Najważniejsze, ze mam już...

***

Bardzo Wam dziękuję za pochwały w stronę zielonego misia. Zazwyczaj lubie się kierować legendą. Nie mam oka do kolorów, rozpoznaję tylko podstawowe a już zmiana w barwie to już dla mnie wyższa matematyka. Niestety sytuacja wymagała spięcia się w sobie ;) Dałam radę, ale strach że wyjdzie masakra był do ostatniego krzyżyka. Nie jestem też fanką wzorów Vervaco. Jakoś mi nie podchodzą, ale klient płaci - klient wymaga :) Dla zainteresowanych mulinki jakie użyłam w wersji zielonej to DMC 905, 906, 907 i 986.
Co do kanwy to nie mam pojęcia jaka to firma. Kupiłam ją trzy lata temu  w ferworze zakupów początkującej hafciarki. Jedyne czego jestem pewna to że nie jest ona bawełniana. Strasznie trzeba uważać przy prasowaniu, bo łatwo ja spalić żelazkiem. No i nie jest sztywna.

środa, 21 maja 2014

Trzy razy uff...

Tak właśnie sobie sapnęłam dzisiaj rano gdy postawiłam ostatni krzyżyk i backstitch na metryczkach. Drugie uff wymknęło mi się z piersi gdy wsadziłam je w ramki i okazało się, że wszystko współgra jak należy. Trzecie - ostatnie - gdy zamawiająca z radością je odebrała.
Już dawno nie zmęczyłam się haftowaniem. Nie dość, że materiał do d.... (piegucha Ty powinnaś wiedzieć o czym mówię, bo kiedyś pisałaś, że też na niego trafiłaś) to i sam wzór mnie zmęczył.  Krzyżyki musiałam stawiać delikatnie żeby przypadkiem nie ściągnąć kanwy. Backstitche to kolejna zabawa, bo co jakiś czas mi się chowały pod materiał. Powtarzany wzór, metryczki są dla dwóch siostrzyczek. W jednej dobieranie kolorów, co dla mnie jest nie lada wyzwaniem. No i najważniejsze - świadomość, że moje hafty leżą i mnie wołają...
Na całe szczęście te męczarnie już za mną :) Pomarudziłam sobie i od razu mi lepiej, więc teraz czas na pokaz.
Pierwsza metryczka w różach - zgodnie z legendą...
Zbliżenie na zwis misiowy...

 A tu już w ramce...
Druga, wedle polecenia zlecającej, w zieleniach...
 Tutaj musiałam zwrócić się w sprawie kolorów do bardziej zaznajomionych z tematem facebook-owych koleżanek. Niestety moje zapasy DMC nie pokrywały się z żadną opcją zieleni przez nich podaną, więc (UWAGA!!!) dobrałam kolory sama!!! Jak sądzicie - może być???

 I w takiej samej ramce jak jej poprzedniczka.
A tu już wspólne zdjęcie...
Jak się dobrze przyjrzycie to zielony misio jest grubszy od różowego - taki super materiał miałam... przez przypadek przekręciłam go o 90st i takie różnice wyszły... Dzięki Bogu klientka nie uważała tego za jakiś mankament. Chyba bym wyszła z siebie i stanęła z boku jakby mi przyszło haftować to po raz drugi.
Z danych technicznych: kanwa 20ct, rozmiar 15 na 20cm, wzór firmy Vervaco.
A teraz wracam do tego co Kasie lubią najbardziej.... do haftów, które ja chcę haftować i do pomysłów, które czekają w głowie na realizację :)
***
 leemonqa - wzór poszedł
EniToJa, Joanna Gołaszewska - post o zakańczaniu nitki się robi - proszę o cierpliwość
Anek73 - no wyobraź sobie, że wiem ile by sie ją haftowało :P



sobota, 17 maja 2014

Tydzień 19ty

Ostatnio na FB miała miejsce rozmowa nt. "Czego nie lubicie w krzyżykach?" Odpowiedzi były różne: backstitch-e, obrębianie materiału w celu przygotowania do pracy, za częste zmiany kolorów (tzw. konfetii) czy też zbyt nudne tło w obrazkach. Moja była całkiem inna. Ja kocham wszystko co dotyczy krzyżyków - backtitch-e powalają mnie co mogą zrobić z plamy krzyżyków, obrębianie materiału poskromiłam taśmą która robi się jak klej pod wpływem żelazka, a obrazki z tłem staram się robić po trochu z każdej strony... Wtedy nie było rzeczy, która by mnie wkurzała przy haftowaniu. Teraz dzięki tej nieszczęsnej metryczce już się znalazła.
Nienawidzę, jak mam swoje hafty w trakcie pracy, które chciałabym żeby były wyhaftowane JUŻ a muszę się pierniczyć z czymś co ktoś sobie zażyczył!!!
Nie mam Wam więc nic do pokazania z moich mniejszych projektów :( Wszystkie stoją w miejscu, bo nadal męczę tę cholerną metryczkę :/
Dzięki Bogu, że kolos idzie do przodu, bo do pokazania Wam byłoby wielkie.... zero ;)
Oto szybki rzut oka na postępy tygodnia 19tego, który zaczęłam z prawie-uchem ;)
 Wieczór pierwszy i ucho już nie jest "prawie"...
 Wieczór drugi spędziłam na wypełnianiu ramki...
 Wieczór trzeci - to już przejście na drugą połowę strony...
 Wieczór czwarty - nie szło już tak szybko jak bym chciała. Zmiana kolorów było co kilka krzyżyków...
... i tak się ciągnęło przez wieczór piąty... (te krótkie nitki to mój nowy sposób na kończenie nitki bez konieczności machania tamborkiem, ale o tym innym razem, bo wszystko w fazie testowej ;))
 ...szósty...
... i siódmy, gdzie zaczął się wyłaniać zarys pierwszego listka od róży (to półkole u góry)...
 Wybaczcie ale ogólnego zdjęcia dzisiaj nie będzie. Zrobię na przyszły tydzień z kolosem :)
I na sam koniec moje małe przemyślenia ;) W wielu komentarzach odnośnie kobyły pytacie czy mi się jeszcze to nie znudziło, czy nie miałam ochoty go rzucić w kąt. Odpowiedź jest jedna. NIGDY!!! Wiecie co jest najbardziej motywujące przy kolosie żeby iść dalej? (Oczywiście poza Waszymi komentarzami :)) To że pomimo że mam tylko 11 kolorów, że czasami utknę na obszarze z tysiącem krzyżyków jednego koloru to wiem, że za chwilę będzie to COŚ - jej sukienka... ucho... róża... twarz czy motylek (na to dużo z Was czeka, co??  :)) i że żeby je zobaczyć muszę iść po kolei i przejść te nudne fragmenty plam, bo za nimi czeka wielka niespodzianka :) I z tą myślą życzę Wam dobrej nocy :) A może przekonałam, którąś z Was do zaczęcia kolosa????
***
mój mały art świat - niedługo postaram się Cię zaskoczyć jeszcze bardziej ;)
Anek73 - co za problem ??? akurat wyprucie oryginalnej herbatkowej ramki nie zajmie Ci dużo czasu ;)
Kasia Krzyżyk - zdrówka więc życzę :)
Elunia - klej zamówiłam bez oglądania, zostanie dla mnie zamówiony i przesłany z resztą zamówienie, więc nie wiem jaką będzie miał końcówkę.... A czy to wielki problem czy ma cienką czy nie???
Promyk - dzięki za wytłumaczenie bo reklama do mnie nie doszła :)



środa, 14 maja 2014

Gorące napoje po raz czwarty i mały RR

Jak zwykle opóźniona, ale tylko w pokazie blogowym, bo hafciki wyhaftowane zostały już dawno. To już ostatni zaległy pokaz i teraz będę lecieć już tylko na bieżąco (przynajmniej jakiś czas :)).
Kwietniowa herbatka to herbatka jeżynowa...
 Kolejna o wielu zdrowotnych właściwościach...
 ... pomaga przetrwać stan przedmiesiączkowy (muszę o tym pamiętać w następnym miesiącu bo w tym okresie zabijam wzrokiem!!!:)), leczy anemię...
 .... oraz jest doskonałaym środkiem napotnym w przeziębieniach i anginie...
Po prostu samo zdrowie :)
O kwietniowej kawce "samo zdrowie" powiedzieć nie można ;) Chociaż na pewno Was rozgrzeje...
 To Irish Coffe - czyli kawa irlandzka, którą było mi dane nieraz spróbować, robioną przez Irlandczyka w irlandzkim pubie i uwierzcie mi że jest PYSZNA!!!
 Nie lubię espresso, za wiskey też nie przepadam, ale w połączeniu z cukrem i bitą śmietaną to cud miód :)
Wymyślona przez przypadek przez pijanego kucharza (jakżeby inaczej w Irlandii ;) kuchnia zamknięta - kucharz szaleje) dla zmarzniętych pasażerów odwołanego lotu do Kanady...
Ja w tym miesiącu stawiam na.... kawę, a Wy???
A teraz RR Yummy. Co by już całkowicie zaległości zniwelować. Na kanwie Asi powstały małe lody na patyku... cytrynowe... waniliowe... któż to wie :)
Kanwa już u mojej Beatki, więc niedługo poleci cała zapełniona do właścicielki...
Mniam, mniam :)
Lecę teraz haftować zaległą metryczkę na zamówienie - bo ramki już kupiłam - która szczerze powiedziawszy bokiem mi wychodzi, ale o tym mam nadzieję następnym razem.
***
Sprawa z klejem ma się tak, że u mnie to tylko można dostać klej PVA, który też staje się niewidoczny jak wysycha. Nie wiem czy to to samo co klej Magic, ale po Waszych komentarzach, Magic został zamówiony i w czerwcy będę miała możliwość się przekonać :) Dziękuję za porady :*
Aga Jarzębinowa - staram się jak mogę ;)
Iskierka - obadam Magic i dam znać :)
lejdi ana - na klej na gorąco poczekam aż będzie w Lidl-u (kiedyś widziałam i nie wzięłam - o ja głupia)
piegucha - czuję się zaszczycona, że pomimo że nie komentujesz scrapków to się wypowiedziałach (zaskoczyłaś mnie pozytywnie :))




poniedziałek, 12 maja 2014

Maj na kwadratowo

Jak już pewnie zauważyłyście moje karteczki wykonywane do zabaw w jakich biorę udział są zazwyczaj do siebie podobne (mowa o karteczkach wysyłanych w danym miesiącu). I taka sama sytuacja miała miejsce na początku maja. Postawiłam tym razem na kwadrat plus dziurkacz w kształcie kwiatka. Do wysłania miałam dwie karteczki. Jedną w zabawie Kartka na imieniny organizowaną przez t-renię z bloga to co lubię... a drugą w zabawie FB-owej Niteczki w karteczki.
Pierwsza poleciała do cohenny

Druga do Sylwi z bloga haftowanie z pasją

Niestety w obu karteczkach perełki uległy przemieszczeniu :( Może ktoś z poradzi jak je przymocowywać aby wytrzymały podróż na swoich miejscach ??? Te były przyklejone na klej.
***
Chenia - co jedną nitkę materiału jedną nitką muliny
Elunia - kopniaki zawsze w cenie :)
el_prudente - nie ma za co :) A co miałam nie chwalić jak cuda tworzysz :)
bozenas, Arabeska  - ja się w Luganie zakochałam i wiem że nie będą to ostatnie hafty na tym materiale
Promyk - lubię zaskakiwać i mam nadzieję robic do często, a maki haftuje się szybko i sprawnie. W łodygach krzyżyki układały się jeden po drugim a w samym kwiatku przyjełam metodę kolumnami po 10 :)
Anek73 - życzę Ci ukończenia UFO-ków i realnej listy marzeń :)
piegucha - to trzeba by Mamie wyhaftować kfiatka ;)
na krańcu świata - z jakimi krasnalami????
magdusiaa - zero prześwitów, zapewniam
violka - zdjęcia ciemne bo jak zwykle wieczorem robione, ale jak będzie więcej do pokazywania to obiecuję lepsze ujęcia :)
Monika Blezień - odpoczywam haftując!!!