Wakacje już na końcówce. HURRAAA!!!! Wyprawka dla Arthura do "dużej szkoły" już prawie skompletowana. Ja wypompowana... Tak sobie ostatnio siedziałam i myślałam nad magią wakacyjną. Nie mam tutaj na myśli magii o jakiej mówimy wspominając święta, ale o magii, która składa się z cudów i czarów ;)
Pierwszy czar jaki dostrzegłam dotyczy cen produktów w sklepach... Idziesz sobie po zwykły chleb. Patrzysz na cenę €1 a przy kasie pani Ci każe płacić €10 albo i więcej...
Albo idziesz do sklepu tylko po wyżej wymieniony chleb a Twoja torba na zakupy jest wielka i ciężka...
Kolejna magia - czas... Idzie powoli wtedy gdy nie masz gdzie pojechać czy pada... A pędzi jak szalony na wyjeździe...
Pieniądze - one też w wakacje w magiczny sposób znikają....
Pranie - nie nadążasz... Kosz na brudną bieliznę sam rodzi kolejne brudne ubrania...
Stan domu - z każdego kąta wyglądają na Ciebie zabawki, pojedyncze skarpetki... Chodzisz, zbierasz, a one i tak po kilku chwilach pojawiają się tylko w innych miejscach...
Naczynia do mycia - zlew poprostu wymiotuje coraz większe ilości kubków czy sztućcy...
Bateria z telefonu - nie wytrzymuje już kilku dni... Najwyżej dobę...
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać...
Pewnie zastanawiacie się skąd ta magia pojawia się w naszych otoczeniu w okresie wakacji... U mnie odpowiadają za nią dwaj Magicy...
Anthony
Ten jest od skarpetek, brudnych łyzeczek od jogurtów, zabawek
Arthur...
Ten odpowiada za baterię w telefonie.
Razem czarują w sprawach pieniędzy, prania i ciężkich toreb zakupowych...
Ciekawa jestem czy i Wy macie takich Magików albo Czarownice w domu????
Tara
***
AsiaB - dziękuję za super hurtowe komentowanie :)
Agata Lang - do roboty
realizacjamarzeń - tak:
piegucha - ja swoje kawy haftowałam dwoma nitkami na 14tce i z daleka nie widać żadnych prześwitów, a też tam były i ciemne brązy i czerń.