W środę powitaliśmy gości z Polski. Babcia i Dziadek. Ostatni raz byli u nas w marcu 2011, więc Toska zobaczyli po raz pierwszy w życiu. Oczywiście widzieli się nieraz na Skype, ale wiadomo, że to nie jest to samo. Oto co wykonałam własnymi ręcami na dzień dobry ( a właściwie dobry wieczór bo do domu dotarli po 23iej)
Moja pierwsza w życiu szarlotka z kruszonką :) Może będę nieskromna, ale wszyła mi pyszna! Smak, konsystencja, wygląd wszystko idealne. Korzystałam z bardzo łatwego przepisu na http://ilovebake.pl/2012/06/19/ciasto-z-jablkami-i-kruszonka-przepis/ Zachęcam do spróbowania. Jak widać przepis niezbyt skomplikowany, w sam raz dla takich laików jak ja :)
No i od czwartku rana się zaczęło - nadrabianie zaległości półtorarocznych w kontaktach z Dziadkami. Chłopaki nie odstepowali ich na krok. Prześcigali się w pokazach swoich zdolności. Przytuleń i buziaków nie było końca. A w niedziele był wielki dzień. Dzień chrzcin moich dwóch diabłów. Pewnie się dziwicie dlaczego tak późno... Przecież to już duże chłopaki, ale w życiu nie zawsze jest tak jak byśmy tego chcieli. Ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale :) Chłopaki wystrojone zachowali się w kościele jak należy. Co do wypędzenia całkowicie diabła zza ich skóry mam pewne wątpliwości, ale i tak wyglądali jak dwa aniołki.
I od poniedziałku aż do dzisiaj (dniu wyjazdu) każdy dzień upływał z szybkością światła. Rano Arthur do przedszkola, potem runda po sklepach w poszukiwaniu drobiazgów na prezenty dla tych co w kraju, powrót po Arthura, w międzyczasie Tosiek do spania, obiad, czas z wnukami, kąpiel i czas dorosłych. Nie myślcie sobie, że na ten czas porzuciłam hafciki... O nie nie nie... Jak to powiedziała moja koleżanka Beatka, choćby królowa angielska do mnie przyjechała to ja i tak bym krzyżykowała :) ( a może to ja powiedziałam a Ona mowiła coś o Papieżu...) W tym tygodniu powstały aż trzy obrazki.
Pierwszy z wykorzystaniem mojego misia TT, który leżał w walizce i czekał na swój moment. I tak znalazł się na metryczce dla kuzynki chłopaków:
Literki i cyferki wedle mojego własnego pomysłu.
Dwa następne to proste i szybke hafty JPII, do którego schemat dostałam od Kasi z grupy fejsbukowej. Jeden czarno-biały.
Drugi biało-czarny.
A tutaj razem:
Druga wersja była wersją testową i chyba trzeba się następnym razem trzymać oryginału, gdyż wydaje mi się, że czarny na białej kanwie wygląda lepiej. A Wy jak to oceniacie? Jeden Papież był dla Dziadków, drugi dla Cioci Oli, która chociaż nie widziała chłopaków to zawsze coś dla nich przysyła w prezencie.
Moje drzewko Sal-owe także pojechało do Polski, jako prezent urodzinowy dla Babci. Niestety, że względu na gabaryty zostanie oprawiony juz na miejscu.
A teraz zgodnie z tytułem przejdziemy do cudeniek. W minionym tygodniu stałam się posiadaczką: mulinek, które przyjechały z Polski specjalnie dla mnie
maszyny do szycia - wyszperana w tutejszym sh - jako prezent na imieniny
oraz zakupków u Beaty z fb - zapas kanw, mulina na trzy projekty i zestaw koński
Dzieki takim tygodniom życie staje się piękne :) Szkoda tylko, że to trwało tak krótko...
Moje krzyzyki zgłaszam do Twórczego Weekend-u nr 65
Tara
***
Dziękuję Wam za wasze ochy i achy nad moją czapką. Jest dumnie przeze mnie noszona zwłaszcza teraz gdy w Irlandii nastały mrozy (czyt. 0 do -2)
Cieszę się, że moje wyróżnienia sprawiły Wam przyjemność. Co z nimi zrobicie to już Wasza sprawa, ale chciałam dać do zrozumienia, że podziwiam.