U love me

wtorek, 30 września 2014

Post chwalipięty...

Tak moje Drogie. Dzisiaj zamierzam się chwalić :) Nazbierało mi się dobra wszelakiego, aż żal te wszystkie piękności tylko dla siebie trzymać... Zaczynam...
W czasie burzliwej przeprowadzki i okresu bezinternetowego moje szczęście mnie nie opuściło i udało mi się wygrać Candy zoragnizowane przez Elunie z bloga Papier i nitki.
Elunia jest taką dobrą duszą, że bez słowa poczekała aż mnie podłączą do sieci. I tak jakiś czas temu pan listonosz przyniósł mi paczuszkę pełną cudów...
 Moje pierwsze w życiu biscornu...
 Piękny notesik... Tego u mnie nigdy za wiele ;)...
 Karteczka z haftem matematycznym...
 Plus karnecik z podziękowaniami za udział w zabawie, wykonany także haftem matematycznym (zdjęcie mi się gdzieś zapodziało... przepraszam)
Taka świnia ze mnie że w tym całym bałaganie przeprowadzkowo-wakacyjno-szkolnym zapomniałam Eluni podziękować... Dlatego moja Kochana DZIĘKUJĘ Ci teraz za te wszystkie skarby, które dla mnie przygotowałaś. I jednocześnie prosze o wybaczenie, że tak długo te podziękowania do Ciebie szły.
Zakupki. Trochę ostatnio poszalałam, ale przecież i mi się coś od życia należy, no nie? ;)
Od Justyny - właścielki sklepu Magiczny Haft zamówiłam co następuje...
... kolejne kawałki Lugany na kolejne strony zielnikowej serii (kolor kość słoniowa), Luganę białą z metra ciętą, monokanwę (oj marzy mi się sztuka needlepoint-u a ten zakup to pierwszy krok do realizacji marzeń ;)) plus mulinki do Wilków i klej magic (może w końcu przestaną odpadać perełki z moich kartek)...
Serdecznie polecam zakupy w Magicznym Hafcie... Sklep cały czas powiększa swój asortyment a jeśli czegoś nie ma wystarczy napisać do Justyny i będzie zamówione. A nawet niewielki bonus może Wam sie trafić ;)
No i już na sam koniec... Żeby Was nie zamęczyć to raz a dwa żebyście nie pękły z zazdrości ;) ostatni mój zakup z grupy FB...
Kanwa 18ct i len - baaaardzo duże kawały ;)
Teraz nic tylko lecieć z igiełką i wykorzystywać te cuda do ostatniengo skrawka :)
***
Maria Wicher - na wesela to ja pieniążków nie mam, więc niech jeszcze trochę poczekają, w końcu mama wydała wszystko do ostatniego euro ;)




poniedziałek, 22 września 2014

Weekendowa produkcja

Dzisiejszy post będzie szybki... Igiełka wzywa ;)
Oto co udało mi się stworzyć w ten weekend...
Sobota - to dzień metryczki. Wzór znany już Wam, więc tylko jedno zdjęcie.
 Niedziela - to dzień mulinowych bransoletek...  O takie mi wyszły...


No i wizyta w cyrku pomiędzy jedną a drugą bransoletką ;)
Ogłaszam więc ten weekend za udany ;)
PS. Jak ktoś chciałby sobie zrobić takie bransoletki to ja korzystałam z tego zdjęcia...
***
Chenia - dziecka nie ukrywam ;) (zobacz zakładka o mnie), tylko mój najstarszy ma teraz inne priorytety jak wysyłanie matce zdjęć ;) a ze względu na odległość nasze kontakty są ograniczone, Dlatego go tak mało tutaj.
Anna S - wypluj te słowa i to najlepiej przez lewe ramię :)
Weronka - jakie referendum??
Marii - na fb jestem jako Katarzyna Grajkowska

sobota, 20 września 2014

Pierwsza strona zielnika - Maki

Kto jest ze mną na fb ten wie, że od zeszłego tygodnia dzielnie walczyłam ze swoimi zielnikowymi makami... I w środę o godzinie 23:01 (czasu irlandzkiego) postawiłam ostatni krzyżyk, a oto rezultaty...
Makówka...
 Pączek...
 I spojrzenie na całość lewej strony...
 Maczek nr 1 w kolorze - jak dla mnie małe arcydzieło
 Maczek nr 2 w kolorze..
I spojrzenie na prawą stronę...
A tak moje maki prezentują się w całości...
Z danych technicznych (gdyby ktoś pytał)... Haftowałam muliną DMC wg rozpiski, materiał Lugana 25ct kolor kość słoniowa, wszystkie krzyżyki, półkrzyżyki i backstitche wykonałam jedną nitką. Wymiary haftu 17,2cm na 17 cm.
Później było trochę "macania"(też tak macie, że jak skończycie haftować to głaszczecie swoje dzieło???) i poszłam spać :)
A w czwartek maczki wskoczyły w rameczkę...
Ramka (25 na 25 cm)zakupiona w pobliskim sklepie, jedyna kwadratowa w okolicy, więc na kolor nie miałam wpływu. Miałam zamiar ją malować, ale po wsadzeniu haftu stwierdziłam, że zostawię tak jak jest...
Potem młotek, gwóźdź i na ścianę...
Powiem Wam szczerze, że już mi się marzy kolejna strona z zielnika. Następna w kolejności jest róża. Dzięki Bogu że nie mam do niej wszystkich kolorów, bo moje plany z poprzedniego postu byłyby zagrożone ;)
To tyle na dzisiaj. Dzięki Waszym motywującym i pełnym wiary komentarzom pierwszy punkt z listu marzeń wisi na ścianie i cieszy moje oko. Duża buźka dla Was.
***
Ilona Szczęsna - ten post ze szczególną dedykacją Dla Ciebie :)
Anna S - mam trzech chłopców, najstarszy mieszka w Polsce dlatego go tak mało tutaj ;)



środa, 17 września 2014

Moja "Wish List" czyli hafciarska lista życzeń...

Zgodnie z obietnicą nadrabiam powoli zaległości w blogowym świecie. I tak skacząc od bloga do bloga przez przypadek znalazłam się na blogu Kokardka. A tam zabawa w stworzenie swojej prywatnej listy życzeń (oczywiście ze strefy haftu). Listy, którą po roku czasu przyjdzie nam podsumować.
Co prawda zabawa została ogłoszona przez Anię 1 września, ale myślę że te 17 dni w plecy nie zrobi mi wielkiej różnicy, zważywszy że ostatnio pracuję nad jednym i tym samym haftem ;)
A więc do dzieła...
Moja lista marzeń to także przegląd moich "prac w toku" (bo przecież Kasia nie ma UFO-ków ;))
I tak punkt 1.
Maki - mój pierwszy hafcik z serii zielnikowej, którymi mam ochotę przyozdobić ściany przedpokoju...
(Sorry za zdjęcie, ale to skan z gazetki ;))
Kto jest ze mną na FB ten wie, że już niewiele mi brakuje do końca, bo ostatnio walczę z nimi każdego dnia.
Punkt 2.
Wilki - czyli mój drugi HAED, którego start jest planowany na październik. W marzeniach mam go oprawionego na 31 stycznia 2015...
Punkt 3.
Lost in You - mój drugi kolos. Jeśli z Wilkami wszystko pójdzie dobrze to wracam do niego od lutego 2015.
Jeśli utrzymam tempo jakim go robię to na dzień 1 września 2015r powinno mu przybyć około 15 kartek...
Punkt 4 i 5
Kawki i herbatki
Zdjęcia herbatek w całości brak, bo są obietę klauzulą tajności...
Niewielkie opóźnienia są... ale jak się uda będę skończone zgodnie z założeniem do końca tego roku.
Punkt 6
Drzewo życia
Została mi połowa... Co jakiś czas krzyżyków przybywa... Ale przecież urodzić troje dzieci to w końcu 27 miesięcy chodzenia z brzuchem, no nie? A że moje drzewo ma symbolizować moje trzy Potwory to też jego "rodzenie" musi trwać ;)
Punkty 7,8
Hafciki świąteczne z zeszłego roku... Czyli bombka...
 I haft z Sal-u Zimowego...
 Czy będą na te święta? Szczerze wątpię, ale na następne czemu nie ;)
Punkt 9
Tajemniczy Sal u Kasi...
Brak obrazka ze względów tych samych co w herbatkach
Została mi połowa do wyhaftowania...
Punkt 10
Rozetki
Stan na dziś 1 z 12 ;) Zabawa ma się planowo skończyć w grudniu 2015... czyli u mnie wszystko jest na dobrej drodze :)
Punkt 11.
Księżyc
Termin zakończenia maj 2015... Mam szansę...
Punkt 11...
Rower z kwiatami - mulina jest, kanwa jest, wzór jest... Kiedy zacznę - nie wiem, ale bardzo by chciała mieć ten haft na ścianie w salonie


I tak z grubsza wygląda moja lista marzeń... Oczywiście w międzyczasie na pewno dojdą jeszcze jakieś projekty bo nie byłabym sobą ;)
Ile punktów uda mi sie zrealizować do 36-tych urodzin? Czas pokaże ;)
Was proszę o wsparcie :)
 A teraz wracam do maków ( niech chociaż jeden punkt z listy będzie odhaczony ;))
***
Elunia - ja w swoich Vervaco mam backstitch-e ;) zarówno w praniu, które robiłam wcześniej jak i teraz przy misiu... ale one mi wcale nie przeszkadzają... Po prostu w Vervaco nie mogę znaleść sposoby na "plamy" jednego koloru i strasznie skaczę :)
Arabeska - haftowania przez sen jeszcze nie opanowałam, ale jak tak patrzę na dzisiejszy post to chyba warto spróbować ;)
Weronka - w zabawie u Chagi najważniejsze jest to, że swoją pracą możesz komuś pokolorować świat :)
Kasia Roszczenko - ramka ze sklepu za euro - tanio a efektownie ;)



niedziela, 14 września 2014

Kolejna metryczka i kołderki

Metryczka, którą dzisiaj Wam pokażę, była robiona na styk. Na styk czasowy ;) Zamówienie wpłynęło w niedzielę wieczorem, w poniedziałek po południu postawiłam pierwsze krzyżyki a w sobotę o 14:50 wsadziłam w ramkę... O 15:30 metryczka była już w rękach właściciela :)
A oto i ona...
Na początek we fragmentach... Misiowym...
 Kroliczkowym...
 I kotkowym...
I rzut oka na całość z innej perspektywy...
I tuż przed wsadzeniem w ramkę...
A tak misio z brygadą prezentował się poskładany do kupy
Czy ja już kiedyś wspominałam że nie lubię wyszywać wzorów Verevaco??? Cały czas potrzymuję :)
A teraz moje drogie ogłoszenie parafialne. Nasza koleżanka Chaga z bloga Pasje odnalezione zmieniła zdanie i postanowiła powtórzyć akcję Kołderka Za Jeden Uśmiech :) Tym razem będziemy wyszywać zwierzątka z ulubionych dziecięcych bajek, więc kto ma siły i chęci pokolorować świat chorych dzieci niech biegnie do Chagi i się zapisuje.
Wszelkie informacje możecie zdobyć u Chagi na blogu w tym poście. Serdecznie zapraszam :)
***
Wszystkim Wam dziękuję za kciuki, kopniaki motywacyjne i życzenia turboigiełki. Proszę o jeszcze :)
Monika Blezień - z tymi moimi postanowieniami hafciarskimi muszę mieć igiełkę z prędkością światła ;)
maggy rdest - wszelkie informacje o grupie na FB mozesz uzyskać od Agnieszki z bloga Na tamborku u Agnieszki
Anek73 - wilki to nie zamówienie, to prezent, i tak... osoba jest bardzo wyjątkowa ;)



środa, 10 września 2014

Lost in You 20-23 tydzień - ekspresowy przegląd

Od postawienia pierwszego krzyżyka na moim kolosie w sierpniu minął rok. Realnych tygodni pracy nad nim było 19ście (tutaj mozecie sobie przypomnieć jak to wtedy wyglądało). Dzisiaj ekspresowy przegląd kolejnych czterech tygodni. Ekspresowy, bo nie będę Was zanudzać zdjęciem z każdego dnia pracy - wybrałam te najbardziej znaczące.
Tydzień 19ty zakończyłam na takim etapie...
 Czwartego dnia dwudziestego tygodnia miałam już skończoną kolejną stronę...
 Na zdjęciu powyżej widzicie 49 269 krzyżyków (20,53% całości). Do zrobienia zostały 34 strony :)
A tutaj zbliżenie na ucho...
 Tydzień 20ty zakończyłam tak...
 Tydzień 21 skończył się jednym wielkim liściem...
 Tydzień 22 - połową rózy...
 Natomiast w piątym dniu 23 tygodnia zakończyłam pierwszą kolumnę mojego kolosa...
 Doszło kolejne 7840 krzyżyków... Przekroczyłam magiczną liczbę 50 tyś (dokładnie 57109) i w tym momencie mam 23,8% całości :)
 Końcówka tygodnia 23-go to kolejna strona w drugiej kolumnie... I tu będzie bardzo bardzo biało :)
Będzie za jakieś 5 miesięcy, bo na razie moje zakochane elfy lądują w szufladzie...
 Z miłości... Z miłości do człowieka, który kocha wilki i który w styczniu będzie miał urodziny... 
Od października ruszam z nowym HAED-em... Wspierana przez inne Haed-omaniaczki, które jak ja rozpoczynają nowe projekty.
Mój wybór padł na Twin Souls (Bliźniacze Dusze) Steven-a Paul-a Carlson-a. Wzór przygotowany także przez Michele Sayetta.

Kanwa już gotowa, mulinki prawie wszystkie... Start 1 paździrnika :)
Trzymajcie kciuki żeby prezent był prezentem urodzinowym a nie pourodzinowym ;)
***
Dziękuje Wam wszystkim za komplementy w stronę herbu - mam cichą nadzieję, że to było pierwsze i ostatnie tego typu zamówienie ;)

piątek, 5 września 2014

Dwie metryczki - jeden Chłopczyk i moje próby tworzenia wzoru...

Zazwyczaj metryczki, które wykonuje są zamawiane przez kobiety... Zazwyczaj są robione dla mam... Zazwyczaj są na nich misie, aniołki, bobaski... Ale od każdej reguły są wyjątki. I tak właśnie było w tym przypadku...
Metryczka została zamówiona przez mężczyznę... Miała być prezentem dla szczęśliwego Taty... Mowy nie było o standardowych aniołkach, misiach czy innych posiadających już wzory obrazkach... Miał być herb piłkarskiego zespołu, któremu Tata Chłopczyka jest wierny po grób. Po szperaniu w internecie znalazłam oryginał.
Sprawa wydawała się prosta. Przerobić to co widzicie w programie do przerabiania zdjęć i brać sie do wyszywania. Niestety zdjęcie ściągnięte z internetu nie było zbyt dobrej jakości i wszystkie znane mi programy nie były w stanie przerobic je idealnie. Trzeba więc było rozrysować wzór samodzielenie... Na kartce... Pamiętając że haft musi się zmieścić w ramce 13 na 18 cm zabrałam się do pracy. Co wyszło z tego mojego projektanckiego debiutu zobaczcie same...
Przyznam się nieskromnie że orły to moja duma ;)
Największy problem sprawiły mi litery, co zresztą widać...
Na szczęście (moje) zostały mi oszczędzone te liście na około...
Tata zadowolony, zamawiający zadowolony, ja... powiedzmy że też zadowolona.
I na tym powinna się skończyć opowieść o metryczce dla Chłopczyka, ale... wtrąciła się Mama, która dzięki Bogu zażyczyła sobie standardową metryczkę... Wybór padł na śpiącego aniołka
Łatwy, szybki wzór dający piękny efekt...
To już była sama przyjemność haftowania... Bez stresu, że coś nie wyjdzie :)
Metryczka bliższa memu sercu...
I takim sposobem jeden Chłopczyk ma dwie metryczki... W wersji tatusiowej i mamusiowej ;)
A ja przekonałam się jak ciężko jest tworzyć wzór.. Dlatego w tym miejscu chciałabym złożyć pokłon wszystkim tym z Was, które takie wzory projektujecie. Jesteście WIELKIE!!!