Ale łosio-renifery mogę. A zatem oto one.
Łosio-renifer nr 2:
Łosio-renifer nr 3:
I wszystkie razem:
Teraz czekają na oprawienie na kartki świąteczne...Jak tam wyglądać będą też pokażę później gdyż nie jest wcale powiedziane, że zostaną wykorzystane do wymianek świątecznych w ktorych biorę udział.
A tutaj mój prywatny Łoś, którego mam przez cały rok. po dopiciu Maminego kakaa...
Tara
***
Do wszystkich - Dziekuję, że wzięłyście sobie do serca mój opierdut :) Żeby mi się to więcej razy nie powtórzyło...
Moje Małe Rękodzieło, Promyk - synowa cudo, tylko ciekawe czy ta miłość przetrwa rozłokę... Bo od września Nel idzie do żeńskiej a Arthur do męskiej szkoły podstawowej :(
słodkie guzikowe noski:-)
OdpowiedzUsuńpiękne renifero-łosie :D a mały wugląda uroczo - niezbite dowody kto wypił kakao :)
OdpowiedzUsuńPiękne te łosiowe renifery ;) i uroczy Dzieciaczek :))
OdpowiedzUsuńRewelacyjne te 3 hafciki!!:D:D
OdpowiedzUsuńSympatyczne te hafciki:)A syneczek uroczy - uwielbiam takie trochę pobrudzone dzieci (oczywiście cudze) :)
OdpowiedzUsuńReniferki boskie :-)
OdpowiedzUsuńhej! dziękuję za odwiedzenie mojego bloga, zaglądnęłam do Ciebie, przejrzałam Twoją uroczą twórczość i dołączam do obserwatorek :D reniferki są takie radosne! :))))
OdpowiedzUsuń