Dla przypomnienia, w róży zostały do zrobienia dolne liście i gałązka...
Wykończenie krzyzykowe zajęło mi dokładnie kolejne trzy dni...
Później przyszedł czas na kreseczki, czyli wisienka na torcie...
... mycie i prasowanie...
Ramka identyczna jak w dwóch pozostałych różanych okazach i moje kwiecie prezentuje się tak...
Na ścianę wskoczy dopiero jutro, więc zdjęcie grupowe w najbliższym czasie :)
***
Diana P - to taki okres, ja też narzekam na brak kopa
Emka - haftowanie na lnie wcale nie jest trudne. Raz spróbujesz i pokochasz z całego serca.
Śliczna :-)
OdpowiedzUsuńPiękna ta róża, a kreseczki, to rzeczywiście wisienka na torcie.
OdpowiedzUsuńRównie piękna jak poprzednie :)
OdpowiedzUsuńPiękna :)
OdpowiedzUsuńJuż pisałam wcześniej, że jest piękna. Dziś to mi słów brak by opisać jak bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńRóża urocza:) ale mnie nastraszyłaś, wyświetliło się "blog został usunięty":)
OdpowiedzUsuńzachwycający haft :)
OdpowiedzUsuńWspaniale się prezentuje!
OdpowiedzUsuńNie przekonują mnie zielniki w pełnym wydaniu, ale takie różyczki? Cudowne!
OdpowiedzUsuńPiękna róża! Ciekawie się prezentuje bez szarych oryginalnych dodatków i napisów:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Cudna róża!Jak dla mnie najpiękniejsza ze wszystkich zielnikowych :)
OdpowiedzUsuń