U love me

środa, 30 listopada 2016

Small Sal2016 - listopad

Czy zdarzyło się Wam kiedyś natrafić na wzór, który spowodował chęć rzucenia tego co aktualnie robicie? Taki wiecie... chwytający za serce i powodujący świadomość, że musicie go wyhaftować już.. zaraz...
Mnie to trafiło jakiś czas temu. Zaczęło się całkiem niewinnie - od robienia porządków z wzorami, które posiadam na dysku zewnętrznym. Przeglądanie... kasowanie tego co już nie jest całkiem w moim guście (bo przecież gusta się zmieniają) i układanie w nowe foldery tego co mam.
I tak trafiłam na całkiem niepozorny hafcik. Liść. Jeden z wielu w jakiejś francuskiej gazetce. I musiałam, no po prostu musiałam odłożyć wszystko co do tej pory było haftowane i go mieć. Tu i teraz...
Tylko sześć kolorów mulin a mnie oczarowało...
Dwa wieczory z igłą i nitką, potem jeszcze jesienny spacer z chłopakami i zbieranie liści, i hafcik mia sesję fotograficzną rodem "praca domowa u Jarzębinowej" ;)...

Powstał w ramce z zestawu, który kiedyś dawno temu, gdy rozpoczynałam zabawę z krzyżykami, zakupiłam za śmieszne pieniądze na ebayu...
Taki gotowiec do powieszenia na ścianę. Kanwa już przyklejona do ramki, pianka pod spód i tekturowe plecki.
I teraz wisi sobie w sypialni i cieszy me oko, a i na sercu jakoś tak lżej, bo tą swoją nagłą zachciankę zaspokoiłam :)
A że listek niewielki to w sam raz na zabawę u Heather z bloga Stitching Lotus się nadaje...
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu :*
***
Wszystkim chorym życzę wyzdrowienia, a tym co się jeszcze trzymają - niech wirusy Was omijają. Ja już na szczęście z tego najgorszego stanu wyszłam. Nie jestem jeszcze co prawda w szczytowej formie, ale już jest o niebo lepiej niż było. Bardzo dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia.




czwartek, 24 listopada 2016

Choinka 2016 - listopad

Witajcie znowu w moich skromnych blogowych progach.
Chciało by się napisać, że pędzę, lecę do Was z tym kolejnym postem ale niestety byłoby to dalekie od prawdy. Od kilku dni zdycham... Jakieś świństwo mnie dopadło i to tak okrutnie, że igły nie jestem w stanie utrzymać i tylko poza paroma obowiązkami, które muszę wykonać to leżę i śpię. Żyda na pewno nie skończę na święta - to już mi wiadome, więc chciał nie chciał przenoszę go na marzec. Będzie prezentem na Beaty urodziny. Bez spiny i pośpiechu, bo to teraz w moim stanie nie wskazane.
Na całe moje szczęście hafciki na zabawy przygotowałam już jakiś czas temu. Dzięki temu mam co dzisiaj pokazać.
A dzisiaj ostatni z serii hafcik, czyli -jak większość z Was się domyśliła - Mikołaj...
Oczywiście jeszcze golasek, bo w planach było wykańczanie, ale wiadomo życie życiem...
Najważniejsze, że cała rodzinka w komplecie...
... i jak tylko stanę na nogi to ich odzieję.
Dziewczyny bez blogów w tym miesiącu też nie zawiodły i tak...
Ania zrobiła zawieszkę z kotkiem Nelsonem z kalendarza z roku 2010....
A Kasia karteczkę z misiem...

Jak sama napisała... "Te misie są urocze, śliczne i ... backstitch'e mogą wykończyć. Po każdym misiu mówię nigdy więcej, a i tak zabieram się do następnego."
Brawo Dziewczyny!
Zanim jednak dam Wam możliwość pokazania swoich prac małe ogłoszenie...
Nasza zabawa trwa cały rok, a to oznacza, że za miesiąc też się spotkamy, ale już po raz ostatni. Jako, że za miesiąc o tej porze, każda z nas będzie miała dużo innych obowiązków na głowie, to linkowanie grudniowe będzie otwarte do połowy stycznia. Mam nadzieję, że to w jakiś sposób ułatwi Wam rozplanowanie czasu.
To było po pierwsze, a po drugie chciałabym Was prosić, abyście przesłały do mnie na email zbiorczą fotkę tego co przez ten cały rok udało się Wam zrobić w ramach naszej zabawy. Jeśli już nie posiadacie swoich prac, bo np poszły w świat do ludzi to oczywiście możecie zrobić kolaż ze zdjęć, które zamieszczałyście na swoich blogach. Nie jest to obowiązek, ale chciałabym te zdjęcia wykorzystać do postu podsumowującego nasze świąteczne przygotowania, który mam zamiar opublikować w styczniu wraz z losowaniem nagród (wiem, że o nich nie wspominałam, ale będą!!!)
Mój email to: fajnakasia79@gmail.com
*** 
Agnieszka D - ja bym powiedziała, że to albumo-pamiętnik, zawiera zdjęcia (nie tylko świąteczne, ale też takie "zwykłe"), zawiera nasze wspomnienia w formie pisanej oraz wszelkiego rodzaju pamiątki (bilety, paragony, listy do zrobienia, spis prezentów itd)
Iskierka - jak tylko będzie się rozrastał to oczywiście będę go tutaj pokazywać.
***
To tyle jeśli chodzi o informacje i odpowiedzi na komentarze, a teraz czekam na Wasze prace....





poniedziałek, 21 listopada 2016

Co raz bliżej święta...

I znowu przychodzę do Was wieczorową porą. Pomiędzy krzyżykami w Żydzie zrobiłam coś zupełnie w innej technice. Dzisiaj na blogu królują papierki, ale zacznijmy od początku...
Od jakiegoś czasu mam fazę na czytanie blogów, które noszą miano lifestylowe. Czytam je po kolei, od pierwszego postu, które czasem sięgają kilka lat wstecz do tych najnowszych... Jednym z takich blogów jest blog worQshop. Kasia, jego autorka, to dziewczyna z tak wielkim optymizmem wewnętrznym jakich mało. Poza pozytywną energią, którą czuć w każdym poście, tworzy cudne albumy ukazujące te drobne chwile w życiu tak rzadko dostrzegane w pędzie codzienności.
Jednym z projektów, który mnie urzekł jest album grudniowy zwany inaczej Grudniownikiem i to o nim będzie dzisiaj mowa, gdyż postanowiłam stworzyć sobie coś takiego.
Najpierw zebrałam w jednym miejscu wszystko co posiadałam w swoich zapasach związanego ze grudniem i ze świętami Bożego Narodzenia...
Okazało się, że mam tego całkiem sporo. Fakt ten bardzo mnie ucieszył, gdyż nie chciałam inwestować zbyt dużo pieniążków w ten projekt (wiadomo - święta, prezenty... to już i tak większy wydatek).
Na bazę mojego albumu wybrałam kartki z grubszego papieru w kolorze bieli, zieleni i czerwieni, które docięłam do rozmiaru 15 na 15 cm...
Te kółeczka na zdjęciu to mój zakup z aliexpress z przed kilku miesięcy. Chciałam na nich trzymać bobinki z mulinami do danego hafty, ale że nie zdały tego egzaminu to postanowiłam je wykorzystać teraz.
No i jak już to wszystko ogarnęłam to zajęłam się okładką. Zrobiłam ją po swojemu czyli "clean and simple"...
Napisy wydrukowane na domowej drukarce i to co znalazłam w swoich "skarbach"...
Nie za dużo tych ozdóbek - w końcu prawdziwą scraperką nigdy nie byłam i chyba nie będę, ale jest tak jak lubię...
Potem spięłam to wszystko kółeczkami...
.... zapakowałam do pudełka razem z resztą świątecznych przydasi...
i czekam.... na grudzień :)
PS. Po cichu Wam powiem, że ta praca z papierkami dała mi niesamowitą odskocznię psychiczną ;)
***

sobota, 19 listopada 2016

Co u Żyda???

Do tego posta zabierałam się już dobre kilkanaście dni. Nie jest dobrze. Słowa nie chcą się układać w sensowne zdania, a na dodatek większość zdjęć wyszła do bani. Dodatkowo czas pędzi okrutnie, bardzo szybko robi się ciemno i tak prawdę powiedziawszy to jedyne co chcę robić wieczorami to zaszyć się z książką pod kołdrą i tak spędzać mój wolny czas.
Żyd się jednak haftuje. Czasem przybędzie więcej lub mniej krzyżyków, ale zawsze do przodu.

Zdjęcia wybrałam te najbardziej wyraźne. Widoczny postęp to zasługa haftowania w październiku. Jakieś 20 dni.

 Jeden rząd za mną, zostały jeszcze dwa...
I lecę dalej. Codziennie dostawiając krzyżyki. Czy zdążę na czas to się okaże... Wydaje mi się, że będę musiała się sprężać...
***
Bardzo ale to bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod Wilkami. Zebrały one niespotykaną jak do tej pory liczbę pochwał. Jestem przeogromnie szczęśliwa, że je skończyłam, a po nowym roku wskoczą w ramę i na ścianę :)
Agnieszka D - oczywiście, że będzie... w sumie to już jest. W końcu elfy miały dwa lata wolnego ;)
Małgorzata Zoltek, Kasia Krzyżyk, Katarzyna  - po wilkach wracam do elfów... ale to od nowego roku :)

niedziela, 13 listopada 2016

42 tygodnie plus 1 wieczór...

... tyle w teorii zajęło mi stworzenie moich Sierściuchów. W praktyce znacznie dłużej. Zabawę z nimi rozpoczęłam 19 listopada 2014 roku czyli dokładnie 2 lata temu bez 6 dni ;) Największy mój haftowany projekt, pierwszy haed oficjalnie uważam za skończony.
Zanim jednak pokaże je w całej okazałości przelećmy jeszcze tak ku pamięci te ostatnie 8 dni...
Pozycja startowa na ten tydzień wygladała tak...


 Trzeciego dnia postanowiłam zostawić ucho w spokoju i powalczyć z zakończeniem ramki...


 ... no a potem znowu wróciłam do ucha...

 A tak to wyglądało po postawieniu ostatniego krzyżyka...
Dzisiaj Wilki uprałam i uprasowałam i tak powstała sesja rodzinna ;)
Sierściuchy a'la Tosiek...
Sierściuchy a'la Arthur...
No i na koniec Sierściuchy i ja...
Bardzo, ale to  bardzo dziękuję Wam za doping. Szczególnie Tobie Bożenko!!! Bez Was nie wiem czy dokończyłabym je haftować.
Teraz troszkę poczekają, a po nowym roku spotkają się z oprawcą :) i wtedy po raz ostatni zaproszę Was na spotkanie z nimi.
***





poniedziałek, 7 listopada 2016

Ufokowy rok - podsumowanie października

Witam Was tą wieczorową porą (chociaż może powinnam napisać nocną...)
Po burzliwym dniu, który mi zleciał w mgnieniu oka, gdy w domu panuje wreszcie cisza i człowiek jest w stanie usłyszeć swoje własne myśli przychodzę do Was z kolejnym rozliczeniem z grzeszków hafciarskich.
Październik to kolejny miesiąc, który mogę określić jednym zdaniem. Kolejny UFO-k nie jest Ufo-kiem!!!
Dorobiłam ostatnią herbatkę, tym razem mrożoną...
 ... i tak kanwa została pokryta krzyżykami w całości.
 A po praniu i prasowaniu od razu wskoczyła do białej rameczki...
 i na ścianę kuchenną. Oczywiście w towarzystwie kawek do kompletu...
I tak sobie teraz wiszą ciesząc moje oko...
Do rozprawienia się zostały mi jeszcze dwa UFO-ki. Niestety nie wiem czy listopad będzie dla nich łaskawy, bo ostatnio ostro przysiadłam do Sierściuchów (Bożenko dzięki za doping) no i jeszcze Żyd czeka w kolejce. Może kilka krzyżyków postawie ;)
Buziaki :*
***
Wszystkie Wasze odpowiedzi na pytanie kogo brakuje w bandzie były prawidłowe. Następna odsłona choinkowej zabawy z Mikołajem w roli głównej :)