Tak to wyglądało po godzinie tarcia wszystkim co mi i koleżankom z fb grupy przyszło do głowy...
Tak to wygląda dzisiaj w świetle dziennym...
W sumie nie jest źle biorąc pod uwagę że to było baaaaardzo jaskrawe...
Plan jest taki: zostawiam to tak jak jest i będę żyła nadzieją, że jak wypiorę haft na koniec to to zniknie... Jesli nie wypruje te 9 pomazanych krzyżyków i wyszyję jeszcze raz...
A morał z tej sytuacji jest co następuje:
NIE KASZL PRZY KANWIE Z PODKREŚLACZEM W RĘKU!!!
PS. A tak chciałam skończyć wczoraj stronę....
To straszne trzymam kciuki by się sprało.....
OdpowiedzUsuńWspółczuję :(
OdpowiedzUsuńMnie się też czasem zdarza czymś poplamić kanwę, ale na szczęście sam materiał a nie krzyżyki.
Ja bym to jednak od razu wypruła i wyszyła na nowo. Jak wypierzesz całość i plamy nie zejdą, to będzie Ci trudniej wypruć ten fragment i krzyżyki mogą się od siebie różnić.
W Polsce w Rossmannie mają rewelacyjne mydełko do odplamiania - to ono ratuje moją kanwę w razie takiego wypadku ;)
Albo mydełko, albo taki niby-pisak odplamiający, podróżny. Tym pisakiem odplamiającym na sucho sczyściłam czarny marker (taki grubas) z białej koszuli. potem pranie i nie ma śladu. Polecam.
UsuńKasiu wiem co czujesz ...;( zakreślacz jest fuj, ja raz miałam przygodę z wybielaczem , zamarłam) Miejmy nadzieję ,że Wilcy są do uratowania . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Kasiu, dlatego ja wszystkie długopisy, mazaki, podkreślacze i inne mazacze odkładam daleko, daleko. Ale nie martw się, prawie wcale nie widać, a założyłam okulary i przysunęłam nos do monitora, nic nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
O kurde, ale pech!
OdpowiedzUsuńHaftuj dalej, w razie czego wyprujesz...i ja zacznę uważac na swoje zakreślacze ;-)
W świetle dziennym tak mocno nie widać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję, tyle pracy w to włożyłaś i taki pech. Na pewno w końcu plama się spierze ;)
OdpowiedzUsuńNo współczuję, ale na pewno zejdzie w praniu:))
OdpowiedzUsuńno tak to bywa, że jak chcemy coś zrobić, to się nam wszystko wali, miejmy nadzieję, że się wypierze
OdpowiedzUsuń"Mądry Polak po szkodzie", a tak serio, to bardzo Ci współczuję tych plam, szkoda by było wilkom je zostawić, bo haft piękny.
OdpowiedzUsuńA ja kiedyś myślałam że uduszę mojego męża jak mi ciapnął jogurtem na moją wyszywankę .... ale na szczęście po praniu nie było nic widać.
OdpowiedzUsuńFajny morał, ale faktycznie coś takiego może zdenerwować. w trakcie końcowego prania spróbuj wyprać w vanish do koloru, możesz tez spróbować zrobić z niego papkę i nałożyć na plamę.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia... Ja jednak od razu bym wypruła te pofarbowane krzyżyki, bo odplamianiem można czasem sprawę jeszcze bardziej pogorszyć. Kilka krzyżyków to nie dramat, kwadrans na poprawkę, a jak skończysz haft i wypierzesz to będziesz sobie wmawiać, że nie widać, bo gotowej pracy nie będzie Ci się chciało poprawiać... a potem będziesz jednak to widziała i będzie Cię to męczyć do końca życia... Może kraczę, ale wiem po sobie, że chwila lenistwa odbija się potem czkawką. Lepiej porządnie poprawić od razu.
OdpowiedzUsuńŁe, tylko tyle. Przeżyjesz, nawet jakbyś miała te kika krzyżyków poprawić :)
OdpowiedzUsuń...się narobiło, próbowałaś szarym mydłem?
OdpowiedzUsuńja też wlałabym wypruć te krzyżyki...
bardzo Ci współczuję
Przykro mi Kasiu ,ale trzeba byc dobrej mysli ,ze sie spierze po praniu. Juz teraz nie widac za duzo tego kolorku. Trzymaj sie, bedzie dobrze !!!
OdpowiedzUsuńOjej, ale fart! Szkoda tej godziny poświęconej na ratowanie haftu, w tym czasie mogłabyś trochę podgonić z xxx. Ja też uważam, że lepiej teraz wypruć i wyhaftować je na nowo.
OdpowiedzUsuńJesli tylko muline zafarbowalas to trzeba bylo pruc i po sprawie, a tym odplamiaczem to moglas wiecej krzywdy sobie zrobic.
OdpowiedzUsuńOd niedawna dopiero zaznaczam sobie mazakiem wyhaftowane xxx, ale moj jest mniejszy i zamalowuje nie po jednym, ale po calym rzadku i odkladam wtedy kanwe na bok! Ostatnio tez kaszle sporo, ale wtedy ani mazaka nie mam obok ani nawet igly w buzi, a zwykle ja tam wsadzam jak zmieniam nitke:P
Też drżę zawsze, żeby coś takiego się nie stało, bo także zakreślacza używam do zamazywania wzoru.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w efekcie końcowym będzie jednak dobrze!
Kasiu, ja bym od razu wypruła te krzyżyki.
OdpowiedzUsuń9 krzyżyków?już bym je wypruła nie stresowała się:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, jestem w stanie zrozumieć co poczułaś jak skończył się atak kaszlu - zdarzyło mi się to podczas malowania.
OdpowiedzUsuńjedno pranie i zniknie.Ja położyłam mojego anioła na czarnym pisaku.Wyprałam w vanischu,użyłam mydełka i proszku i jedyne co uzyskałam,to to ze teraz jest różowa plama,na szczęście poza zasięgiem haftu więc powinna się przykryć np.passepartout,ale bym się zapłakała nad haftem. jak najmniej takich niespodzianek. Wniosek słuszny :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jeżeli zdarza mi się wpadka z zabrudzeniem kanwy to od razu na świeżo robię mu moczenie z odplamiaczem. Nigdy nie wyrządziło to żadnych szkód, a plamy znikały :)
OdpowiedzUsuńJa bym jednak wypruła te xxx i wyszyła na nowo, bo po praniu będzie to znacznie trudniejsze. A jeśli zdecydujesz się zostawić to i tak będziesz widziała, te zafarbowane i będzie Cię to męczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i nadal trzymam kciuki, żebyś mimo wszystko zdążyła.
współczuję :( i trzymam kciuki żeby zeszło w praniu :)
OdpowiedzUsuńKasia, wypruwaj te krzyżyki raz- dwa i zapominaj o całej historii;)
OdpowiedzUsuńProponuję wypruć i wyszyć od nowa. I nie kasłać ;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz wątpliwości, lepiej wypruj i wyszyj pechowy fragment od nowa. Też byłam kiedyś tak wybitnie sprytna ;)))
OdpowiedzUsuńKoszmar! Masz rację wypruj te krzyżyki i będzie ok. Trzymam kciuki za efekt końcowy.
OdpowiedzUsuńjak to przeczytała, to szczere współczucie, mam nadzieję, że zejdzie ta nieszczęsna plama, wilki są super, podziwiam zaawansowanie pracy...
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia! Mam nadzieję, że uda ci się dostać te odplamiacze, które polecały dziewczyny. I że zadziałają. A przy okazji ja się dowiedziałam, że w Rossmanie jest takie mydełko.:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję :( ale jeśli tylko 9 X,to bym od razu wyprula i po sprawie. Porysowalam kiedyś kanwe długopisem i od tej pory do zakreslania używam ołówka. Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńKasiu masz szczęście że to tylko kilka krzyżyków ale ja i tak bym płakała jakby mi się cos takiego przytrafiło - nie martw będzie dobrze- buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńZawsze można wypruć, niedużo tych krzyżyków, tak więc spokojnie.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, to zakreślacze raczej w praniu znikają-moje dziecko jest notorycznie wysmarowane wszystkim i wszędzie...więc jestem dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńoj takie wypadki mogą delikatnie mówiąc zdenerwować :) trzymam kciuki aby dobrze się skończyło. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńOj Kasiu a to pech, może zejdzie a jak nie to na szczęście nie masz zbyt dużo do wyprucia, myślę że każda z nas ma tego typu wpadke na swoim koncie :)
OdpowiedzUsuńOjej :( trzymam kciuki aby zeszło!
OdpowiedzUsuńWspółczuję! Dziś miałam klientkę, która miała podobny wypadek. Wypadł jej z ręki różowy zakreślacz i upadł otwary centralnie na haft. Zostawił piękny ślad w miejscu gdzie ma być czysty kawałek kanwy. Niczym nie schodzi. Trzeba będzie dohaftować jakąś chmurkę lub ptaszka:)
OdpowiedzUsuńWiesz..ja bym to zostawiła..nie wiem jak będzie z muliną, ale jak moje dziecię maże pisakami po wszystkim co się da, to jeśli nie zejdzie przy pierwszym praniu od razu wszystko, to zostają bardzo mało widoczne ślady, a już po drugim razie nic nie ma...
OdpowiedzUsuń