Zbliża się jednak koniec stycznia (właściwie to jego ostatnie tchnienia), a ja nadal nie pokazałam Wam co nowego weszło u mnie na tamborek wraz z Nowym Rokiem (a raczej końcówką starego), dlatego z przytłumionymi wszystkimi zmysłami przychodzę do Was dzisiaj z pierwszym pokazem mojego Afremov-a.
Zanim jednak pokaże Wam co i jak zmajstrowałam słów kilka o harmonogramie hafciarskim na ten rok.
Hasło przewodnie, które towarzyszy mi od stycznia, a właściwie od końcówki grudnia, brzmi
NO RUSH - bez pośpiechu.
Postanowiłam haftować te wzory, które chciałabym aby nie wylądowały w szufladzie. Chciałabym pozapełniać ściany w moim domu. Równocześnie postanowiłam haftować bez daty końcowej - stąd moja uboga frekwencja w zabawach hafciarskich.Podzieliłam też sobie każdy miesiąc na cykle i tak: przez pierwsze dwa tygodnie mam zamiar zajmować się nowym haftem. Nazbierałam ich dosyć sporą kolekcję i nadszedł czas, żeby te zbiory zacząć wyszywać.
Później dzień lub dwa przerwy na papierkowe karteczki, które powstają zdecydowanie szybciej niż hafty.
Następnie małe nakiedysie na zabawę Small Sal, a resztę czasu jaki mi pozostał w miesiącu przeznaczam na walkę z Ufo-kami.
W ten sposób mam zamiar nie zanudzić Was i siebie ;)
OK. Tyle tytułem wstępu (ale ja się rozgadałam, to chyba po lekach ;)). Wracamy do Afremov-a.
W zeszłym roku na Aliexpress zakupiłam dwa zestawy z jego obrazami. Dzielnie się trzymałam aby jednak skupić się na ufo-kach i ich nie zacząć. Do końcówki grudnia. Po podsumowaniu rocznym stwierdziłam, że zasłużyłam na coś nowego. W końcu zakończyłam Ufo-kowy rok z wynikiem 6 na 8.
I tak tuż przed Sylwestrem wyciągnęłam zestaw będący reprodukcją obrazu Paryż moich marzeń.
Wzór to środkowy wycinek tego obrazu. Zestaw składał się z papierowego wzoru, posortowanej muliny i kanwy podmalowanej 11ct. Całość to 257 na 185 krzyżyków.
Na początku miałam zamiar zmienić kanwę na drobniejszą, ale odeszłam od tego i poszłam na łatwiznę.
Chińska kanwa ze wzorem jest tak perfekcyjnie wykonana, że właściwie nie korzystam z papierowej wersji. Haftuje kolorami dla ograniczenia chwil na wyszukiwanie danej muliny i tak na początek zajęłam się kolorem czarnym, którego było we wzorze najwięcej...
A następnie pociągnęłam jeden z odcieni kremowego i czerwieni...
Na dzień dzisiejszy kanwa prezentuje się tak...
Wiem, wiem. Niewiele widać. Zwłaszcza, że kolory symboli na kanwie mają się nijak do kolorów jakie muszę użyć ( np. kolor czarny to były zielone kwadraty), ale myślę że z kolejnymi nitkami obraz będzie bardziej przypominał oryginał.
A na razie wracam się leczyć, bo igły nie tknęłam od kilku dnia, a Ufo samo się nie zrobi.
Buziaki i trzymajcie się ciepło, bo świństwa latają w powietrzu.
***